Spotkanie miłości z działaniem Boga w Montrealu, Québec,

przez swoje narzędzie, Dziewczynę mojej Woli w Jezusie.

 

2004-03-10

 

Dziewczyna mojej Woli w Jezusie, w Duchu Świętym: On jest Obecnością. Bóg jest żywy. Bóg mówi do nas codziennie. Jest we wszystkim, co piękne, dlatego my też musimy odkryć nasze wnętrze, ponieważ piękno znajduje się wewnątrz.

Bóg przemówi dzisiaj wieczorem do każdego z was. Słowa, które usłyszę, będą wypowiadane w Jezusie; to nie będą słowa pochodzące z mojej natury ludzkiej, lecz bezpośrednio od Boga.

Jak to się dokonuje? Poprzez zawierzenie. To Bóg decyduje, i tylko On jeden, a nie my!

Gdy się zostawia miejsce dla Boga, to Bóg je zajmuje.

Przez posłuszeństwo Bogu, zamknę oczy, zgodnie z Jego życzeniem, i będę powtarzać słowa.

 

Jezus: Jestem z wami wszystkimi. Każdy z was jest w obecności Miłości.

Miłość jest dla was uczuciem, emocją, ale Miłość, to Ja. Przyszedłem do was, by nauczyć was miłości. Przybyłem do was, by mówić wam o Ojcu, Ojciec mój jest Miłością. JA JESTEM pochodzi od Boga Ojca. Duch Święty jest Miłością.

My, Trójca Święta, jesteśmy w was, żyjemy w was.

Jeśli każdy z was zna to słowo miłość, to dlatego, że został nakarmiony Mną, który jestem Słowem, jestem Działaniem, Wolą Ojca mego.

Wy, dzieci tego świata, musicie nauczyć się zachowywać z miłością, kochać jedni drugich z miłością, przeżywać każdy dzień z miłością.

Wiele dzieci, a ilość ich jest niezliczona,

                wykonuje swoje czynności bez miłości,

                rozmawia ze sobą bez miłości

                i mówi słowa, takie jak „kocham cię”, lecz nie zna ich sensu.

Przyszedłem do was, by wam dać moje Życie.

Dać swoje życie, to pozwolić, by inni odkryli, kim są;

dać życie, to pozwolić, by inni odkryli swoje wnętrze;

dać życie, to żyć w was, moje dzieci, to żyć waszym wnętrzem,

to wziąć wasze życie i dać je, i żyć tym, kim jesteście we wnętrzu, a nie tym, kim jesteście na zewnątrz was.

Nie mówię, że nie jest potrzebne to, co zewnętrzne.

Mój Ojciec dał wam wszystko, co was otacza:

                musicie patrzeć oczami Boga na to, co was otacza;

                musicie słuchać uszami Boga tego, co słyszycie;

                musicie posługiwać się rękami Boga, by wykonywać wasze czynności;

                musicie, moje dzieci, dać wasze życie Bogu, by móc żyć waszym wnętrzem.

Gdy moja Matka mówi wam:

«Módlcie się sercem», to trzeba, żebyście oddali wasze życie modlitwie i dopiero wtedy, moje dzieci, wasze modlitwy odmawiane są sercem.

Jestem Słowem, to Ja wezmę od was wszystko.

To wszystko, co zrobicie,

wszystko, co powiecie,

wszystko, co usłyszycie,

wszystko, co zobaczycie,

to Ja w was wszystko wezmę i zrobię:

wasze czynności będą w moim działaniu.

Oto, moje dzieci, czego od was oczekuję.

Gdy odmawiacie jakąś maleńką modlitwę, to powiedzcie przedtem: «Jezu, to Ty ją odmawiasz»,

a Ja wezmę wasze słowa i sprawię, iż będą oddziaływały, ponieważ jestem Słowem.

We Mnie wszystko jest prostotą, to nie jest skomplikowane.

Umrzeć w Jezusie, to zaakceptować, żeby Jezus wszystko robił poprzez was.

W ten sposób oddaję Ojcu wszystko, co robicie: Ojciec otrzymuje od Syna, nie otrzymuje od was. Trzeba przejść przeze Mnie, by pójść do Ojca, a Ojciec przechodzi przeze Mnie by przyjąć to, co chcecie Mu dać. Powiedziałem: «Kto chce pójść do Ojca, musi przejść przez Syna» tak więc wystarczy, że powiecie proste tak i rzecz się dokonuje.

Potrzeba Mi jednak waszej zgody, Ja sam nie mogę wziąć waszego życia bez waszej zgody.

Wasze życie jest wszystkim:

                wszystkim, co robicie;

                to jest to, co słyszycie;

                to, co postrzegacie wewnątrz was samych: wszystkie emocje.

Oto, czego spodziewam się od was: zgody, by mi wszystko oddać.

Nie starajcie się komplikować waszego życia.

Z powodu waszej ludzkiej woli, skomplikowaliście to, co mój Ojciec wam dał, i dzisiaj zdani jesteście na strachy i niepokoje.

Boicie się, moje dzieci!

Każdego dnia zadajecie sobie pytanie, czy dana czynność podoba się Bogu lub, czy to słowo nie zaszkodzi waszemu życiu wiecznemu.

Pozostawcie Bogu wasze życie:

                Ja wszystko wziąłem na Siebie,

                cierpiałem za każdego z was;

                trzeba wszystko Mi oddać,

                jedynie Ja jestem Słowem, tylko Ja jestem Działaniem,

                trzeba wszystko oddawać Jezusowi, jestem w was.

To nie jest skomplikowane tak czynić: Trzeba, żebyście się na to zgodzili, i to się dokonuje każdego dnia.

Nie myślcie, że to jest coś skomplikowanego.

Kiedy otwieracie rano oczy, zgadzacie się na ten ruch, więc zróbcie go mówiąc:

«Tak, oto jestem»

i Ja wezmę wasze życie i to Ja wszystko dla was zrobię.

Zobaczycie, że pomału radość wejdzie w wasze życie, pomału ogarnie was pokój, gdyż wasze strachy zaczną znikać.

Mówię o strachu, moje dzieci, gdyż strach zniszczył wasze życie.

Nikt nie jest w takim niebezpieczeństwie, jak ten, kto zatrzymuje w sobie strach.

Strach jest przeszkodą dla pokoju.

Jeśli uczynicie dla niego miejsce w waszym wnętrzu:

                to on zajmie je,

                i nie będziecie wiedzieć, czy to

                co robicie,

                co mówicie,

                to, co słyszycie

                pochodzi z waszego strachu,

                ponieważ nie uświadamiacie sobie,

                że on jest w was i tak jesteście przyzwyczajeni, by z nim żyć,

                że stał się on waszym towarzyszem życia.

Ustalono prawa ludzkie w imię strachu.

To dlatego, że człowiek się boi, ustanowiono prawa rządzące ludźmi, a przecież mój Ojciec dał prawa miłości, by wami kierowały i oświecały was.

Przykazania są światłem,

są miłością,

są sprawiedliwe,

są samą łagodnością i czułością.

To z powodu strachu w człowieku, człowiek ustanowił swoje własne prawa i dzisiaj dzieci mylą prawa Boże z prawami ludzkimi.

Ich ramiona obarczone są ciężarem, który oni sami sobie narzucili w imię strachu, i muszą teraz sami dźwigać ten bardzo wielki ciężar na własnych ramionach.

I z tego też powodu:

Odrzuciliście przykazania mojego Ojca, mówiąc, iż są one za ciężkie, za trudne do przestrzegania, podczas gdy prawa ustalone przez człowieka zostały usprawiedliwione tym, co jesteście w stanie zaakceptować

To wasz strach sprawił, że zaakceptowaliście prawa ludzkie.

Kiedy w małżeństwie żona przeżywa ze swoim mężem trudną sytuację,

zaczynają przedstawiać każdy swoje rozumowanie, ale rozumowanie każdego z nich jest inne, i dlatego zaczynają się wzajemne pretensje, gdyż jedno z nich musi zaakceptować opinię tego drugiego, która to opinia różni się od jego własnej.

Komplikuje się cała sytuacja rodzinna, dochodzi do wymiany zdań, padają nieprzyjemne słowa, a czasem dochodzi nawet do rękoczynów;

wtedy kierują się w stronę prawa ludzkiego, by szybko zakończyć ich związek.

Strach w nich spowodował taki obrót spraw, oni nie zaufali Bogu.

Gdyby zaakceptowali, zachowując swój pokój, że drugi ma swoją opinię, mając świadomość, że ten drugi jest wybrany przez Boga:

zobaczyliby w nim człowieka kruchego, dziecko miłości, które ma swój własny sposób myślenia.

Zamiast tego, ona, lub on, dostrzega jedynie, że ktoś nie zgadza się z ich opinią:

wtedy pojawił się strach, wyszedł nagle znowu na powierzchnię ukazując, jak byli słabi.

Tak, to strach powoduje niepokój wewnętrzny;

to strach powoduje, że podnosi się głos,

to strach sprawia, że trzeba się bronić;

to strach sprawia, że tego nie można zaakceptować:

wszystko dlatego, że ludzie nie zdążają w stronę Boga.

Tylko Bóg może przywrócić pokój.

Jeśli podsycacie strach waszymi myślami, gestami, to on wzrośnie; przyjdzie taki moment w waszym życiu, że miarka się przebierze i będziecie musieli uciec się do praw ludzkich, by sobie przyjść z pomocą.

            Bóg dał wam wszystko. Bóg dał wam prawa miłości, ale wy popatrzyliście na nie ze strachem.

Spójrzcie: «Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkich sił swoich, z całej duszy, całym umysłem i całym sercem», to jest miłość. Ale z powodu strachu ludzie sprawili, że to nabrało ciężaru. Jak można kochać Boga sercem, gdy to serce czasami boli, gdy jest skłonne do złości, gdy jest po prostu oszalałe z powodu choroby?

                Jak można kochać Boga całym umysłem, podczas gdy myśli są pod wpływem strachu? Jak można dać Bogu to, czego oczekuje, skoro nie przestaję mieć nieczystych myśli, gdy nie przestaję mieć myśli przeciwko mojemu bliźniemu? Jak można żyć w duchu niezgody i kochać Boga?

                Jak mogę kochać Boga ze wszystkich sił, kiedy stosuję siłę, by się bronić, gdy czuję strach, kiedy coś mi się dzieje, czego nie chcę? Jak mogę posługiwać się siłą, by zadawać przemoc i kochać Boga? Całą waszą istotę zamieszkuje strach!

                Jak można kochać Boga z całej swojej siły, mając bojaźń, która zamieszkuje moją istotę?

Bóg Ojciec wiedział o tym wszystkim, i wszystko widział.

Dlatego dał wam to przykazanie miłości, abyście należeli tylko do Niego.

Gdy się boicie w jakiejś sprawie, dotyczącej waszej osoby, to zwróćcie się do Niego, poprzez Syna, mówiąc: «Oddaję Ci wszystko», a Bóg Ojciec umocni was łaskami, gdyż zna was lepiej, niż wy sami siebie znacie.

Dał wam swoje prawa miłości, bo jesteście dziećmi, które potrzebowały Go, nie praw ludzkich,

tylko praw Bożych, Jego siły, Jego potęgi, Jego miłości.

I niech wasz duch taki będzie!

Nie miejcie w sobie ducha ludzkiego, gdyż ten ma w sobie swoje własne prawa.

Lecz Bóg, On wie o was wszystko. Bóg jest Mocą: On jest Duchem Miłości.

Dajcie Mu wszystko, a On okryje was mocą swej miłości:

to On tchnie w was pragnienie zwracania się do Niego:

wy sami z siebie nie jesteście do tego zdolni, gdyż pozostajecie zbytnio w waszym człowieczeństwie.

 Tylko On ma władzę wziąć was, i doprowadzić do ducha miłości.

To samo dotyczy waszego serca!

Serce powiązane jest z człowieczeństwem; ale serce, to jest Bóg.

Serce jest wszystkim, w sercu zawiera się wszystko, jest przepełnione miłością, w nim jest tylko i wyłącznie miłość; a więc pozwólcie ogarnąć się temu nieustannemu ruchowi.

Bóg weźmie wasze serce pełne zranień, i wyleczy je Swoją potęgą miłości.

Czyż nie wiecie, że On zna wasze zranienia?

To nie ludzie uleczą wasze serce, tylko Bóg.

Czyżby Bóg otworzył Swoje serce na próżno? Rozlał na was moc Swej miłości, gdyż wiedział, jak bardzo tego potrzebujecie!

Nie szukajcie pocieszenia, udając się do ludzi po słowa, które mogłyby pocieszyć wasze serce:

 tylko i wyłącznie Bóg może was pocieszyć.

Kochajcie waszego Boga czystością waszej istoty, i jeśli istota wasza jest nieczysta, to tylko Bóg może przywrócić wam czystość.

Bóg dał władzę, władzę oczyszczenia w Sakramencie Pokuty

                po to, by wasza dusza uzyskała uzdrowienie,

                po to, by wasza dusza doznała pociechy,

                po to, by wasza dusza pozostawała w świetle,

                po to, by wasza dusza przebywała w miłości.

Dusza, która przepełniona jest miłością do Boga, wielbi Go, kocha, czci i składa Mu dziękczynienie.

Dzieci tego świata, kochajcie waszego Boga przez Jezusa, przeze Mnie.

Oddajcie Mi wszystko, a Ja sprawię, iż będziecie czyści.

Mocą moich sakramentów:

                otrzymacie łaski oczyszczenia,

                otrzymacie łaski siły,

                otrzymacie łaski pokoju,

                i te łaski pokoju uleczą wasze wnętrze, które zranione jest strachem.

Obecne czasy ukazują wam strach wokół was.

Widzicie go,

jest na twarzach wszystkich moich dzieci;

wszystkie czynności moich dzieci przeniknięte są strachem;

strach jest w ich słowach.

Proszę was, byście Mi to wszystko oddali, abym Ja mógł złożyć łaski pokoju w was, jak również w tych, których nosicie w sobie, moją mocą, moją miłością, otrzymają oni łaski pokoju.

Bardzo ważne jest, byście mogli zrozumieć moje działanie.

Przemówiłem właśnie do waszych serc.

Słyszycie głos Woli Bożej, Ona chce posilić wasze zranione grzechami wnętrze.

Wasze ciało jest słabe, wasze ciało ulega grzechowi, ponieważ było ono od tylu, tylu lat pobudzane do czynienia zła, przez grzech.

Oddajcie Bogu to, co jest Boże: wy należycie do mojego Ojca, Ojciec dał was Mnie.

Wziąłem was w Siebie, niosłem wasze życie: ono ukształtowało mój Krzyż, zraniło moje ciało z powodu waszych grzechów.

Przyjąłem wszystko z miłości do mego Ojca, z miłości do was: dlatego właśnie potrzebuję waszego tak.

Trzeba dokonywać tego ciągłego działania miłości z tym, kim jesteście: waszą małością. Jesteście niczym!

Trzeba, żebyście zrozumieli, że jesteście zbyt mali, by wziąć wasze życie, i ofiarować je Ojcu.

Ja przeszedłem przez to przed wami, uprzedziłem was, niosąc wasze życie, przechodząc moją Mękę i ofiarując Ją mojemu Ojcu a wy, wy byliście we Mnie.

Wy, małe istoty miłości, byliście w mojej Istocie, to dlatego tak wypowiadane każdego dnia sprawia, że wzrastacie i ukazuje wam:

jak mali jesteście, jak jesteście niczym!

I wówczas stajecie się dziećmi Bożymi, wybranymi Boga.

Miłości, miłości, zrealizujcie się w Woli Miłości wypowiadając wasze tak takimi,

jakimi jesteście: małymi dziećmi.

Nie patrzcie na to, co na zewnątrz, lecz na wasze wnętrze, i zobaczycie, jakie to proste wypowiedzieć tak i wszystko wyda się wam miłością.

Nie będziecie się obawiać, że się pomylicie, bo jeśli się pomylicie, to jak można mieć pretensje do malutkiego dziecka?

Bóg patrzy na nie i Bóg przybiega do niego, by uporządkować to, co ono zrobiło: oto, dlaczego chcę, byście byli mali.

To do Mnie należy uporządkowanie waszego życia, nie do was: wszystko musi się dokonywać w Bogu, przez Boga, z Bogiem!

Bóg zechciał złożyć w tym świecie swoją Moc po to, byście mogli ją zobaczyć.

Ona jest w waszej obecności. Ta Moc jest w dłoniach wszystkich moich synów konsekrowanych

Z jego zgodą, proszę mojego syna, by rozpostarł swoje dłonie nad wami, aby moja Moc spłynęła na każdego z was.

Amen.

 

Dziewczyna mojej Woli w Jezusie, w Duchu Świętym: Jesteśmy takimi osobami, jak wy, którzy zostaliście wybrani, by spisywać orędzia Pana.

Bóg nie wyróżnia jednej osoby nad drugą, chce, żebyśmy byli wszyscy równi, gdyż chce, byśmy pozostali w pokorze.

Obecne czasy są bardzo ważne, Bóg dał mi to zrozumieć.

Chce, byśmy pozostali pokorni, bo to właśnie w pokorze można nauczyć się posłuszeństwa Bogu.

Jeśli staniemy się samowystarczalni, to ryzykujemy nieposłuszeństwo Bogu, bo pycha stanie na pierwszym miejscu.

Wiecie, pycha ma różne przebrania; można ją znaleźć w osobie, która uważa się za małą!

Trzeba być ostrożnym!

Trzeba pozostać takim, jakim się jest: prostym, przyjmując to, co Bóg uczynił dla nas.

Trzeba się realizować każdego dnia: zajmując się kuchnią, wychowując swoje dzieci, w pracy, również wtedy, gdy się jest na zewnątrz.

Otrzymaliśmy dary Ducha Świętego: trzeba ich używać na swój sposób, ale z pokorą, nie próbując przekroczyć limitu swoich możliwości.

To również jest niebezpieczne: zarówno jedno, jak i drugie jest niebezpieczne.

Oznacza to, że można się również nie zrealizować.

Jeśli mówimy do siebie: «O, nie! ja tego nie zrobię, bo za kogo ja się uważam!»

A tymczasem, Bóg chce, byśmy to zrobili!

Lecz my właśnie rozwijamy w sobie pokorę, która pochodzi z naszej własnej woli,

i jeśli rozwijamy pokorę sami, może dojść do tego, że rozwinie się w nas pycha, a to jest niebezpieczne.

Być tym, kim się jest, to zaakceptować wszystko, co Bóg nam dał.

Jeśli mamy talent, by zajmować się kuchnią, to znaczy, że Duch Święty nam go dał:

należy jednak to czynić we właściwej mierze, ani mniej, ani więcej.

To samo dotyczy pracy;

jeśli potrafimy zrobić na przykład jakiś mebel, no to trzeba go wykonać z miłością, z prostotą.

Gdy jednak robimy coś w stylu: «Och! To będzie piękne!» wtedy przekraczamy limit tego, co potrafimy: a więc stajemy się zarozumiali.

To samo dzieje się w przeciwnym wypadku:

Bóg nam coś dał (jakiś dar), na przykład robienia mebli: no to wykonujmy pracę jak się należy! Jeśli narzekamy na to, lub na tamto «Nie potrafię, jestem za mały» to wówczas nie akceptujemy tego, co Bóg nam daje, a jednocześnie robimy coś wbrew samym sobie;

siadamy i narzekamy na nasz los, a to może się obrócić przeciw nam:

gdy ktoś do nas podchodzi i mówi: «No co, nie robisz tego, nie robisz tego mebla?»

«Co, ja? Ależ skąd, ja nie umiem tego robić» wygląda to tak, jakby się szczycił tym, że nie umie tego robić: daje temu dowód.

Niech się nie odzywa! Trzeba zachować ciszę, gdy się nie potrafi czegoś robić,

z kolei trzeba podziękować Bogu, gdy się umie coś robić.

Być tym, kim się jest: ani mniej, ani więcej.

Przeżywać nasze codzienne życie takim, jakim się jest: być we wszystkim, co zrobiliśmy.

Mówimy tak:

«No dobrze, oddałem życie Bogu. No właśnie, nie zjem tego posiłku,

ponieważ chcę oddać to Bogu.»

          «O nie! Nie wypiję tego kieliszka całego, napiję się tylko troszeczkę – oddam to Panu.»

Otóż, jak myślicie, czy po trzech, czterech, sześciu miesiącach to będzie dla niego za ciężkie? On sobie zacznie zadawać pytanie, zacznie wątpić, czy to pochodzi od Boga.

Dlaczego? Dlatego, że to pochodzi od niego, nie zaś stąd, że Bóg tego chciał.

Jeśli Bóg chce mu dać cały posiłek, to niech on zje cały posiłek jedząc nie za dużo, nie za mało: trzeba dawkować, a to umiemy czynić.

To samo dotyczy napojów.

Tak samo w życiu codziennym.

Jeśli macie dzisiaj ochotę na spacer, no to wykonajcie to, tylko bez przesady.

Jeśli chcecie wziąć udział w maratonie, a nie jesteście do tego przygotowani, to nie jest to dobre.

A z drugiej strony, na to samo wychodzi, gdy mówimy:

«Nie, ja się umartwiam, ja się modlę, odmawiam koronkę, różaniec, wszystko mi zdrętwiało, nie wychodzę z domu.»

Najważniejsze jest to, by uczynić coś dobrego dla Pana Boga.

Mamy Mu oddać nasze życie z tym, co możemy uczynić, z łaskami, które Bóg nam daje; właśnie to jest ważne!

Będziemy tym żyć!

Jeśli narzucimy sobie za dużo, albo jeśli nie zażądamy od siebie wystarczająco,

to jest to dla nas bardzo niebezpieczne.

Mamy obowiązek przeżywania naszej codzienności, jak dzieci Boże.

A co to znaczy być dziećmi Bożymi?

Czy to oznacza, że trzeba żyć jak męczennicy?

Jeśli jesteśmy do tego zdolni, to dzięki Panie, gdyż dałeś mi łaski, by tego dokonać.

Nie wszyscy jednak mogą żyć jak istoty, które zaakceptowały męczeństwo, naprawdę, nie wszyscy!

Są tacy, owszem, dzięki Bogu, przecież Québec rozwinął się na świętości Męczenników kanadyjskich!

W innych krajach, można dać za przykład: Joannę D’Arc,

Lecz my musimy zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy: ani więcej, ani mniej;

 więc nie starajmy się żyć jak męczennicy.

Jeśli odmawiacie jedną część różańca dziennie, to dobrze!

Szatan, on wam powie: «Dzisiaj nie jesteś w stanie odmówić trzech części, co? Widzisz, nie masz dziś zapału.»

Zamkniemy się w sobie i Boże łaski nie przejdą, ponieważ my spędzimy czas na zamartwianiu się: «Nie, to nie jest w porządku to, co zrobiłem.»

A Bóg będzie czekał, będzie czekał w nas, by dać nam łaskę.

Tak więc, nie przywiązujcie uwagi do tych myśli:

                wszystko, co jest przeciwko nam,

                to wszystko, co odbiera nam pokój

                nie pochodzi od Boga, tylko od Szatana;

                To on podsyca te myśli, trzeba się mieć na baczności!

Wiadomo, że te osoby, które się nie modlą, i które nie chcą się modlić, nie żywią do Boga ducha miłości, lecz jeśli dana osoba nie ma czasu odmówić swojego różańca, a jej pierwsza myśl dnia była: «Oddaję Ci mój dzień», to jest to warte więcej, niż niejeden różaniec!

Ona wie, ta osoba, że nie może się modlić, ponieważ nie ma czasu, to jest lekarz, pielęgniarka, nauczyciel pracujący nieprawdopodobną ilość godzin w szkole.

 Jego dzień staje się modlitwą, ponieważ ofiarował go Bogu: to jest modlitwa!

Jeśli są osoby, które odmawiają różaniec, ogarnijcie więc wszystkich braci i siostry, których nosicie w sobie i mówcie: «Panie, modlimy się.»

Te wszystkie osoby modlą się: wszyscy: jesteśmy w Jezusie, musimy nauczyć się żyć ze wszystkimi braćmi i siostrami całego świata w nas.

Jezus chce, żebyśmy umarli w sobie, umrą wraz z nami wszyscy nasi bracia i siostry.

Tak więc, wszystkie czynności, które wykonamy, będą wykonane wspólnie z naszymi braćmi i siostrami całego świata, i ofiarujemy to wszystko Jezusowi: On wie, co z tym wszystkim zrobić.

Mama też wie: Mama miłości.

Ona przyszła na ziemię, ponieważ Bóg Ojciec na to pozwolił, to jest Wola Boża.

Mama Maryja jest pierwszą po Jezusie, która żyła w Woli Bożej, Mama Maryja nie czyniła Woli Bożej: Ona przewyższyła to.

                Ona żyła w swoim Synu,

                żyła w Bogu,

                oddawała wszystko Bogu:

                wszystkie myśli, spojrzenia, wszystko, co słyszała.

Oddawała wszystko Bogu, a Bóg brał wszystko i wszystko dla Niej czynił:

to było nieustanne działanie Boga w Niej.

I to dlatego Maryja mogła dokonać aktu miłości, największego czynu miłości, do jakiego żadna mama na ziemi nie jest zdolna:

ofiarować swojego Syna, wspierać Go, iść z Nim i cierpieć.

Maryja przeżyła Mękę swego Syna.

Jak Ona mogła przejść przez Mękę swego Syna?

Ona sama nie mogła tego dokonać: trzeba było, by Ona była w Synu; Ona była w Jezusie, żyła w Woli Bożej i spełniała się.

Nie pytała:

 «Czy będę umiała dziś cierpieć?

Czy potrafię zgodzić się na to, by mój Syn wyjechał?

Czy będę w stanie kontynuować życie codzienne wiedząc, że mój Syn jest w drodze, bez dachu nad głową?».

Ona nie zadawała sobie tych pytań, mówiła tak: to było Jej Fiat.

Jej Fiat dokonywało się każdego dnia i Ona, Mama Maryja, wypowiadała swoje tak, spełniała się,

I Bóg dawał Jej łaski miłości, osłaniał Ją Swym oddziaływaniem i Ona czyniła wszystko.

Tego właśnie oczekuje od nas Bóg.

Chce, byśmy Mu wszystko oddali: umrzeć w Chrystusie!

Święty Paweł mówi: «Umrzeć, to już nie ja żyję, chcę żyć w Chrystusie.»

To znaczy oddać wszystko: czynić wszystko w Jezusie.

Gdy odmawia się „Zdrowaś Maryjo”, to nie wy odmawiacie: to Słowo, to Czyn, to, to nieustanne Działanie, to On tego dokonuje.

On weźmie wszystko, Jezus jest w nas.

Kiedy przyjmujemy Jezusa w Komunii Świętej, On zajmuje całe miejsce w nas;

gdy Mu się powie nasze tak; On nie idzie gdzieś do małego kącika!

To nasza ludzka wola zajmuje dużo miejsca!

Jezus zajmuje miejsce, które Mu oddajemy: malutkie miejsce wewnątrz nas.

Lecz Jezus chce czegoś więcej! On chce zająć całą przestrzeń!

Po czym, chce nas wziąć, i umieścić w małej izdebce w Nim: to jest działanie Miłości.

To właśnie tego chce, abyśmy tak robili: żyć w Nim, nie zadawać sobie więcej pytań i robić, co do nas należy.

Jeśli mamy coś zjeść, to jedzmy tak, jakby On to jadł; tak więc jemy, ale wiemy, że Jezus nie nadużyje pożywienia, prawda!

Nie pozwolimy, by Jezus jadł jak łakomczuch!

Jezus także lubił dobrze zjeść.

Lubił dbać o swoje ciało.

Jezus kochał swoje ciało, kochał być tym, kim był.

Bóg Ojciec, zanim jeszcze zszedł na ziemię, jeszcze przed każdym z nas, pokazał Syna Człowieczego swoim aniołom.

Musieli przecież zobaczyć ciało, zanim znalazł się w łonie Maryi.

Jezus kochał swoje ciało, ponieważ to Ojciec je wybrał a nie On, Jezus.

To sam Ojciec wybrał ciało swojego Syna, ponieważ również On wybrał Matkę.

Bóg Ojciec wybrał Maryję, ponieważ Bóg Ojciec jest Ojcem Maryi.

Maryja jest Matką Jezusa, Ona nie mogła być wybrana wcześniej, trzeba było, żeby Ojciec wybrał Córkę; dopiero potem Ona została Matką.

Ponieważ Jezus jest Synem, On widział swoje ciało przed wszystkimi rzeczami,

przed nami, przed wszystkim, co zostało stworzone.

A więc, jeśli Jezus kocha Ojca bardziej niż Siebie samego, ukochał też swoje ciało, ponieważ pochodziło

to od Ojca. My powinniśmy uczynić podobnie, mamy kochać siebie takimi, jakimi jesteśmy.

Mamy kochać nasze ciało, nie z zarozumiałością, ponieważ Bóg Syn nie pysznił się swoim ciałem, gdyż pozwolił na ubiczowanie go.

Wiecie przecież, że to ciało stało się bardzo brzydkie. On zgodził się na to z miłości do nas!

My również musimy się zgodzić na to, że ciało cierpi.

Jeśli czasem ktoś ma ciało powykręcane artretyzmem, zgarbione z braku wapnia;

jeśli mamy ciało zdeformowane z powodu naszych grzechów, bo ciało miało być doskonałe, ale z powodu naszych grzechów, i mowa jest tu o pierwszych ludziach Adamie i Ewie aż po dzisiejsze czasy i tych, którzy przyjdą po nas: nasze ciała cierpią.

Bóg nie chciał, żeby cierpiały, to nasza ludzka wola, jako że mamy w sobie dobro i zło,

 mimo to musimy kochać nasze ciało również w cierpieniu, tak, jak Jezus.

On nie odrzucił swego ciała, gdy widział jak było zdeformowane cierpieniem, które musiał znieść: razy bicza, krzyż, korona cierniowa, wszystkie uderzenia, które otrzymał:

On kochał to ciało, które było w strzępach; kochał je.

My również musimy kochać nasze ciało; nawet wtedy, gdy nie ma już włosów na głowie: trzeba kochać, ponieważ Jezus pozwolił, żeby go targano za włosy.

On zniósł wszystko przed nami, wszystko, absolutnie wszystko!

Więc musimy wszystko akceptować, lecz nie bez łask, na tym polega różnica.

Jeśli akceptujemy naszą ludzką wolą to, że nasze ciało jest brzydkie,

jeśli naszą ludzką wolą akceptujemy, aby nasze ciało cierpiało:

no to będziecie cierpieć, lecz to nie będzie z miłości i będziemy widzieć ciało,

które nam się nie podoba z powodu naszej ludzkiej woli, ponieważ nie będziemy mieć w sobie łask.

Wola ludzka nie daje łask, to Bóg daje łaski, to nie my.

On daje nam łaski, ponieważ jest w nas.

                Bóg jest w nas i Bóg rozdziela;

                Bóg jest źródłem, jest esencją życia: wszystko spływa w nas.

                Trzeba zostawić miejsce dla Boga, nie powinno się przerywać tego ciągłego, nieustannego poruszenia miłości.

                dopiero wtedy życie wyda nam się bardziej możliwe do przyjęcia.

Mówię do przyjęcia, bo wiemy, że nadal będziemy żyć z tym złem, jakie jest jeszcze w nas.

Dopóki pozostaniemy w naszej ludzkiej woli, będziemy żyć ze złem, które będzie cały czas w nas.

I to dlatego Jezus dał nam kapłanów, żebyśmy mogli pójść do nich, by otrzymać sakramenty.

Sakramenty:

                sakramenty: to są łaski,

                sakramenty: to są środki,

                to jest coś, co można zobaczyć,

                ale my nie widzimy ich mocy.

Gdy otrzymuje się Chrzest, można zobaczyć wodę, która się leje; gdy otrzymuje się Chrzest, można zobaczyć gesty kapłana, który nam go udziela, lecz jego moc znajduje się wewnątrz.

Moc Chrztu oczyszcza, ona wymazuje grzech pierworodny: to przez tę moc wszystko się dokonuje, a nie przez sam fakt, że się widzi.

Człowiek ma jednak potrzebę zobaczenia;

człowiek potrzebuje kontemplować;

człowiek potrzebuje mieć za co dziękować.

Lecz nasza dusza, ona nie potrzebuje tego, ona przyjmuje;

nasza dusza, ona pozwala się oczyścić;

nasza dusza się posila;

nasza dusza, ona daje

i daje nam swe siły wewnątrz,

a nasze ciało korzysta z tego.

Potrzebujemy tego pożywienia: nasze życie jest wewnątrz nas, to jest nasza dusza, a nie ciało.

Dusza pochodzi od Boga, to jest tchnienie Boga, to życie Boga.

Dusza jest cudem, który Bóg uczynił dla nas, a ciało, które otrzymaliśmy jest powłoką dla duszy.

Lecz my potrzebujemy ciała,

                po to, by się ze sobą komunikować,

                po to, by móc widzieć sakramenty,

                by móc czuć się dobrze.

To ciało, dał je nam Bóg.

Bóg wiedział, co robił dając nam ciało i to dlatego musimy o nie dbać;

lecz by o nie zadbać, trzeba je oddać Jezusowi, ponieważ jeśli myślicie, że waszą ludzką wolą jesteście w stanie zadbać o wasze ciało: to oczywiście mylicie się!

Wystarczy, że na siebie popatrzymy: doszliśmy do tego, że się boimy, boimy się wszystkiego!

Strach jest czymś gorszym od raka.

Boimy się raka! Ale, to jest nic!

Rak: nie powinniśmy nigdy bać się raka, bo co rak może zrobić?

Po prostu uśmiercić nasze ciało, ale nie duszę.

Nasza dusza, ona nie może umrzeć, strach natomiast może sprawić, że dusza umrze: to jest straszne!

Dlatego, że gdy się boimy;

                chwytamy się naszej ludzkiej woli,

                staramy się kontrolować,

                staramy się posługiwać naszymi ludzkimi siłami, by próbować go oddalić, zapomnieć o nim, ukryć go,

                i strach cieszy się, bo to jest właśnie jego cel,

                ponieważ jego pan: to Szatan.

Ważne jest kierować się ku Bogu, kiedy się boimy.

On może odwrócić to wszystko, dając nam łaski pokoju.

Strach nie zniknie po prostu, ot tak sobie.

Jeśli się kierujemy ku Bogu i oddajemy Mu wszystko, to On da nam łaski pokoju, choć to nie oznacza, iż strach odejdzie, by nigdy już więcej nie powrócić.

Dopóki będzie w nas jakieś zło, strach będzie mieszkał w nas.

Musimy nieustannie mieć ufność w Bogu.

Otrzymaliśmy wszystko od Boga; On umieścił swoje Słowo w Ewangelii, musimy więc żyć Ewangelią.

Żyć w Jezusie, żyć Ewangelią!

Ewangelia, to Słowo Jezusa: my również powinniśmy żywić się Słowem Jezusa.

Kiedy jednak robimy to w Jezusie, jest coś, co się dzieje w nas: zaczynamy rozumieć Ewangelię.

Ja, i mówię to często, próbowałam czytać Ewangelię; nie próbowałam czytać Ewangelii, lecz początek, Stary Testament.

Nie rozumiałam, lecz czytałam, bo to było dobre.

Miałam mniej trudności ze zrozumieniem tego, niż samej Ewangelii: dla mnie Ewangelia była skomplikowana: ja, ty i to wszystko razem;

te wszystkie rzeczy były dla mnie zbyt skomplikowane; i zrozumienie Ewangelii było również skomplikowane.

Wiecie, przypowieści, te wszystkie rzeczy, kiedy ksiądz mówił to w czasie Mszy, słuchałam, co ksiądz mówił, ale wierzcie mi, nie rozumiałam wiele z tego, co on mówił.

Teraz rozumiem to, że to nie było ważne, żebym rozumiała.

Dlaczego? Bo Pan wie, kiedy przyjmiemy Jego Słowo.

Byłam w mojej ludzkiej woli, więc zbyt wiele chciałam.

Dopiero, gdy zaczęłam dawać moje tak, to przyszło powoli, dziś mogę zrozumieć to, co On chce żebym zrozumiała, a nie to, co ja chcę zrozumieć.

To On zapala światła, a jeśli chce zgasić któreś z nich, to dobrze!

Tak więc do nas należy, żeby dać swoje tak Jezusowi i czytać w Jezusie, pod osłoną Ducha Świętego, z Mamą Maryją i za pozwoleniem Boga Ojca: i wtedy można czytać. Amen.

To cudowne, kiedy nie oczekujemy niczego od nas, lecz wszystkiego od Boga.

Gdy się spodziewamy czegoś po nas samych, to uważamy się za kogoś wielkiego.

A przecież to właśnie tu niczego nie rozumiemy, to tu Bóg zamyka drzwi, sprawia, że głuchniemy: ponieważ On chce nas ochronić sprawiając, że stajemy się głusi.

No tak. Nie starajmy się brać Jego Słowa, po czym próbować go analizować; nie można analizować czegoś, czego się nie rozumie.

A więc nie robi się szkody naszej duszy, nasza dusza pozostaje taka, jaka jest.

Jeśli Bóg daje nam zrozumieć te sprawy, to dlatego, że musimy się czegoś nauczyć dziś wieczorem.

Musimy nauczyć się pozostawać tym, kim jesteśmy: małymi, którzy się nie boją.

Strach działa tak bardzo przeciwko nam!

Trzeba wszystko oddać Bogu.

Jeśli czasami wydaje się, że jest przesadne to, co Bóg chce, żebyśmy zrozumieli, to znaczy, że musimy się jeszcze uczyć.

Nie zrozumieliśmy, jak stać się tym, kim mamy być: niczym.

Gdy się dowiadujemy, że jesteśmy tylko prochem, gdy się dowiadujemy, że Bóg czeka na to, byśmy pozostali prochem,

to dzieje się tak dlatego, że Bóg powoli wyrusza w naszą stronę, by nam ukazać swoją Moc.

Wkrótce Jezus przyjdzie w nas.

Kiedy? Nie musimy tego wiedzieć.

Wiem jedynie, że Jezus jest w trakcie przygotowania nas do czegoś bardzo wielkiego,

i żebyśmy mogli to zrozumieć, trzeba Mu zostawić całe miejsce, byśmy nie cierpieli.

Wiecie, to, co piszę w domu, nie zawsze jest takie łatwe do zrozumienia:

«Jak Bóg może przyjść po to, byśmy odkryli Wolę Jego Ojca, do nas, w 2004? Dlaczego właśnie my»?

z powodu naszej ludzkiej woli, szukamy odpowiedzi na to wszystko;

z powodu naszej ludzkiej woli, patrzymy na to, co się dzieje wokół nas: objawienia Maryi, naszej Matki; mistycy, to prawda, że jest ich wielu!

Żyjemy w czasie łask; żyjemy w czasie, który został wybrany przez samego Boga Ojca.

Dzieją się wokół nas różne rzeczy; przeżywamy je, ale nie powinniśmy zatrzymać się na woli ludzkiej.

Kiedy mówimy (o nędzy) na Haiti, to wola ludzka jest przyczyną tego, co się tam dzieje;

gdy mowa jest o wojnach między ludem Bożym, jego ludem: to wola ludzka;

gdy się słyszy o chorobach, raku; również, gdy słyszymy o grzechu, i zatykamy sobie uszy, bo nie chcemy o tym słuchać: to jest wola ludzka.

Wszystko wydaje się nam naturalne!

Lecz gdy słyszymy, kiedy się mówi o Jezusie, który przyjdzie ukazać się w nas, Jezus, który przyjdzie oczyścić ciało,

byśmy stali się nieśmiertelni, nie!

Tego nie potrafimy zaakceptować!

A więc postarajcie się stać maluczkimi, takimi, jak zanim zaczęliście mówić; zobaczycie, że byliście wówczas bliżej Boga, niż człowieka,

lecz, ponieważ dorośliśmy, doszło do tego, że nadajemy większe znaczenie wszystkiemu, co pochodzi od woli ludzkiej i oddaliliśmy się od wszystkiego, czego chce Bóg.

Doszliśmy do takiej fazy; i tak żyjemy.

Tak więc pozostawimy wszystko Bogu, i podziękujemy Bogu za to,

czego pozwolił nam się dziś wieczorem nauczyć.

Może zaśpiewamy jakąś ładną pieśń.

Dzięki Panie.